0 Udostępnień

Trzy hity segmentu A walczą o klientów zarówno w salonach, jak i na rynku wtórnym. Jakie mają wady i zalety? Czy to pojedynek serca z rozumem? Sprawdź!

Samochody segmentu A, nazywane też „super mini”, mają mnóstwo zalet. Czasy, w których były ciasne, powolne i bardzo ubogo wyposażone, minęły już dawno. Dziś zachowały małe wymiary, dzięki którym manewrowanie nimi i parkowanie w mieście to niemalże przyjemność. Ale stały się bezpieczniejsze, bo mają na pokładzie najnowocześniejsze rozwiązania z tego zakresu, zarówno jeśli mamy na myśli bierną, jak i czynną ochronę kierowcy i pasażerów. Oprócz tego, są bardziej przestronne, bo nowoczesna technologia daje większe możliwości efektywnego wykorzystania miejsca w środku. Stały się też bardziej dynamiczne, bardziej komfortowe, lepiej wyciszone, a w dodatku mogą mieć na pokładzie gadżety, których jeszcze niedawno nie powstydziłyby się samochody z segmentu klasy średniej czy nawet wyższej. Automatyczna klimatyzacja, systemy nawigacyjne, markowe audio, asystent pasa ruchu? Nie brakuje wozów segmentu A z takimi rozwiązaniami.

Jedno się nie zmienia – nadal są niedrogie w utrzymaniu

Owszem, mogą mieć bogate wyposażenie i silniki pozwalające na bezstresowe wyprzedzanie, nawet gdy czasami trzeba wybrać się daleko za miasto – ale nadal będą tańsze w utrzymaniu od większych konkurentów. Zarówno w kwestii zużycia paliwa, jak i kosztów ubezpieczenia czy napraw, małe samochody zwykle wychodzą po prostu najtaniej.

Który samochód segmentu A wybrać? Klienci, którzy mają takie dylematy, bardzo często zastanawiają się nad trzema modelami: to Fiat 500, Hyundai i10 oraz Volkswagen Up! Spójrzmy, czym się różnią i kto powinien zwrócić uwagę na „Włocha”, „Niemca” lub „Koreańczyka”.

Fiat 500

Gdyby o wyborze decydowały wyłącznie kwestie stylu, „Pięćsetka” wygrałaby w przedbiegach. U wielu klientów naprawdę tak jest. Są na tyle oczarowani wyglądem Fiata, że nawet nie chcą myśleć o innych modelach. Słusznie – retro kształty nawiązujące do legendarnego Fiata 500 z lat 50. robią wrażenie. Od debiutu nowej 500-tki minęło już 14 lat (weszła na rynek w 2007 roku), ale ten model wciąż wygląda doskonale.

Niestety, ma też swoje wady. Podstawowa to brak wersji pięciodrzwiowej. To oznacza, że osoby, które potrzebują wozić swoim samochodem np. dzieci w fotelikach, powinny spojrzeć raczej na inne modele. 500-tka lepiej sprawdzi się w garażu singli lub par.

Jakie silniki można znaleźć w Fiacie 500? Bazowy – i najpopularniejszy – to wolnossące, czterocylindrowe 1.2 8V o mocy 69 KM. Nie gwarantuje rewelacyjnych osiągów, ale ma prostą konstrukcję i jest trwały. Słynie też z relatywnie umiarkowanego apetytu na paliwo. Oprócz niego, używane egzemplarze mają także motory 1.4 100 KM z szesnastoma zaworami lub interesujący, bo zaledwie dwucylindrowy silnik 0.9 turbo. Rozwija 85 lub 105 KM. Nie jest zły, ale recenzenci wskazują na umiarkowaną kulturę pracy i zaskakująco duże zużycie paliwa.

Propozycja dla oszczędnych mogą być diesle – mają pojemność 1.3 i 75 lub 95 KM. To dobre silniki, choć warto zadać sobie pytanie, czy diesel na pewno ma rację bytu w samochodzie, który spędzi większość „życia” w mieście.

Osoby, które nie lubią zmieniać biegów, mogą szukać wersji z przekładnią zautomatyzowaną. Nie jest szybka, ale i tak zapewnia komfort jazdy w korkach. Na szczycie gamy jest za to model Abarth, oferujący od 135 do niemal 200 koni z doładowanych motorów 1.4. To już trochę inne auto niż „zwykła” 500-tka – twardsze, głośniejsze i po prostu bardziej usportowione. Emocje gwarantowane!

Fiat 500 wyróżnia się także obecnością wersji „C”. To model z odsuwanym, miękkim dachem. Fiatowskie rozwiązanie to coś pomiędzy zwykłym kabrio a wozem z szyberdachem. Można poczuć wiatr we włosach, ale słupki zostają na swoich miejscach. Jedno jest pewne – to jeszcze bardziej stylowa propozycja od tradycyjnej. Ile kosztuje używany Fiat 500 dachem? Ceny zaczynają się od ok. 15 tysięcy złotych.

Volkswagen Up!

Miejski Volkswagen wyróżnia się nazwą. To jeden z niewielu (a może nawet jedyny?) samochód z wykrzyknikiem w swoim „imieniu”. Jego stylistyka nie jest na pewno tak ujmująca i wyróżniająca się, co w przypadku Fiata 500, ale kanciaste, proste linie na pewno też mogą się podobać – zwłaszcza że Up! jest dostępny w kilku ciekawych wariantach kolorystycznych.

W gamie tego modelu, produkowanego od 2011 roku (lifting: po pięciu latach od debiutu), można znaleźć zarówno odmianę 3d, jak i 5d. Mają taką samą długość (3540 mm). Różnią się więc wyłącznie łatwością dostępu do kabiny, zwłaszcza na tylne siedzenia. Co z gamą silników? Fani diesli nie mają tu czego szukać. Pod maską wersji spalinowej można znaleźć wyłącznie litrowe jednostki napędzane benzyną. Nie ma silników TDI. Trzycylindrowa „litrówka” może mieć 60 lub 75 KM, jeżeli mówimy o odmianie bez turbo. Doładowane wersje mają 95 lub 115 KM. Ta ostatnia to rasowy, usportowiony Up! GTI. Ma nawiązującą do tradycji pierwszego Golfa GTI tapicerkę w kratę. Tak jak on, jest lekki i precyzyjny w prowadzeniu. Gratka dla miłośników małych hot hatchy i… konkurent wymienionego wyżej Abartha.

Rarytasem wśród używanych Up’ów jest odmiana elektryczna. Ma 82 KM i może pokonać na jednym ładowaniu ponad 250 km. To dobra oferta dla tych, którzy są otwarci na nowości i chcą omijać korki buspasami. Muszą mieć jednak gdzie ładować tego typu auto. Czy warto kupić egzemplarz z silnikiem elektrycznym? Więcej na ten temat napisaliśmy tutaj.

Zalety małego Volkswagena to: prosta konstrukcja, niskie spalanie i zaskakująco przestronne – jak na te wymiary – wnętrze. Po stronie wad można zapisać np. słabe wyciszenie nadkoli od środka. Gdy jedzie się po mokrej nawierzchni, we wnętrzu słychać głośny szum.

Używane egzemplarze kosztują od 15 tysięcy złotych w górę. Warto zainteresować się też bliźniaczą konstrukcyjnie – i minimalnie mniej ciekawą stylistycznie – Skodą Citigo.

Hyundai i10

O ile Fiat 500 występuje wyłącznie w odmianie trzydrzwiowej, a VW Up! ma zarówno wersje 3d, jak i 5d, o tyle koreański rywal tych aut spod znaku Hyundaia był produkowany tylko jako samochód pięciodrzwiowy. „I-dziesiątka” to wybór dla tych, którzy nawet w segmencie A poszukują przede wszystkim praktyczności.

Omawiana – bo konkurująca z wymienionymi wyżej modelami – generacja Hyundaia i10 zadebiutowała w 2013 roku i pozostawała w produkcji do 2019 r. Jej poprzednik, czyli i10 w pierwszej odsłonie był wyższy i miał bardziej „vanowaty” kształt. Następca zyskał nieco bardziej dynamiczną linię, choć nadal trudno nazwać go gratką dla ceniących wyrazistą stylistykę.

Jakie silniki napędzają mierzącego ciut ponad 3,6 metra hatchbacka? Gamę otwiera motor litrowy motor o mocy 66 KM. Jego o 1 KM mocniejsza odmiana była sprzedawana z fabryczną instalacją LPG. Dla tych, którzy potrzebują więcej mocy – bo na przykład czasami muszą wybrać się poza miasto – przewidziano motor 1.2 o mocy 87 KM. W odróżnieniu od 1.0, silnik 1.2 ma cztery cylindry. Czy w gamie i10 są diesle? Jest jeden – ma trzy cylindry, pojemność 1.1 i moc 75 KM. Czy przewidziano wersje usportowione? Nie w tym modelu. Koreańczycy nie oferowali nic, co mogłoby przekonać osoby rozważające Abartha 500 czy Up’a GTI.

Hyundai i10 jest jednak funkcjonalną, łatwą w obsłudze propozycją. Jego trwałość zbiera dobre opinie, a droższe wersje miały naprawdę bogate wyposażenie. Ile trzeba zapłacić za takie auto? Ceny startują od około 18 tysięcy złotych.

Co wybrać?

Wybór między Fiatem 500, VW Up’em i Hyundaiem i10 to właściwie kwestia gustu i potrzeb. Każdy z tych samochodów ma swoje wady, zalety i specyficzny charakter. Trudno jednoznacznie wyłonić tu zwycięzcę – cała trójka to po prostu udane modele!

Jeżeli szukasz wozu segmentu A, zwróć uwagę również na takie modele, jak Toyota Aygo, Ford Ka, Kia Picanto czy Opel Karl. Zadbaj też o to, by – niezależnie od tego, na który samochód postawisz – znaleźć egzemplarz w dobrym stanie. Właśnie takie ma w ofercie Spotawheel!

0 Udostępnień