0 Udostępnień

Oto sześć modeli, które już niedługo skończą swój rynkowy żywot w salonach. Nie doczekają się bezpośrednich następców. Pokonają je normy emisji CO2, rosnące ceny lub… moda i upodobania klientów.

Kto chce kupić któryś z tych samochodów w salonie, musi się spieszyć. W niektórych przypadkach dealerom pozostały już tylko ostatnie sztuki na placach. W innych kariera modelu potrwa jeszcze przez jakiś czas, ale już wiadomo, że nie pojawi się bezpośredni następca. Czasami z gamy zniknęło już większość wersji i silników.

Co ma zrobić ktoś, kto chciałby jeździć takim autem, ale wybór na rynku aut nowych mu nie odpowiada (podobnie jak stale rosnące ceny)? Najlepiej będzie zwrócić się ku autom używanym – zadbanym i z gwarancją, czyli takim ze Spotawheel!

Skoda Fabia kombi

Skoda Fabia III kombi

Kombi segmentu B nigdy nie zawojowały rynku. Był jednak czas, kiedy można było wybierać spośród kilku modeli różnych marek. O względy klientów rywalizowały m.in. Seat Ibiza, Renault Clio czy Peugeot 207 w takich odmianach. Najpopularniejsza była jednak Skoda Fabia. Wersję kombi przewidziano w każdej z jej generacji – oprócz najnowszej.

Małe kombi mają swoje zalety. Są niedrogie, a przy tym rzeczywiście praktyczne. Nie sprawdzą się może dla naprawdę dużej rodziny, ale przy familii 2+1 czy nawet 2+2 – albo przy małym biznesie – zdadzą egzamin. Niewiele palą, są łatwe do parkowania w mieście, a ich części nie kosztują fortuny. Niestety – najnowsza, czwarta generacja Fabii nie pojawi się w odmianie kombi. Dlaczego? Z jednej strony, klienci coraz rzadziej interesują się takimi samochodami, kierując się raczej w stronę niewielkich SUV-ów. Z drugiej, Fabia kombi okazałaby się dla Skody nieopłacalna, bo zwiększyłaby średnią emisję CO2 w gamie. Bardziej opłaca się produkować auta zelektryfikowane. W salonach dostępne są ostatnie sztuki poprzedniej generacji… ale ten model jest też popularny na rynku wtórnym.

Dacia Lodgy

Dacia Lodgy

W kategorii „stosunek ceny do przestrzeni” Dacia Lodgy nie ma sobie równych. W wersji bazowej, taki wóz kosztował mniej niż 40 tysięcy złotych – a to naprawdę przestronny model, dostępny także w odmianie siedmioosobowej i doceniany przez ojców rodzin i… taksówkarzy. W Maroko, gdzie warunki bywają naprawdę wymagające, Lodgy bardzo często zastępują na postojach wysłużone, legendarne Mercedesy „Beczki”.

Kolejną zaletą Lodgy jest szeroka gama silników. Na przestrzeni lat (debiut w 2012 roku) w cenniku tego modelu można było znaleźć zarówno silniki benzynowe turbo, jak i wolnossące, a także wersje z LPG i diesle. Wada to przeciętna jakość wykonania – ale takie są realia segmentu budżetowego. Dacia Lodgy nie będzie miała bezpośredniego następcy. Jako że klienci wolą SUV-y (a uterenowiona odmiana Stepway z „terenowymi” nakładkami na zderzakach i progach to trochę za mało), zastąpi ją Dacia Jogger, czyli model ze zwiększonym prześwitem. Dobra wiadomość – nadal będzie relatywnie tania i przestronna.

Volkswagen Passat sedan

Volkswagen Passat sedan - jego produkcja się kończy

Passat w wersji 4d od lat był stałym elementem krajobrazu motoryzacyjnego Polski i Europy. Owszem, pierwsze generacje Passata miały tylną klapę otwieraną razem z szybą – czyli były liftbackami – ale od generacji B3 Passat stał się już sedanem.

Dlaczego nadchodzi koniec kariery tej wersji nadwoziowej? Tutaj odpowiedzią znowu będzie zmieniający się gust klientów. O ile na rynku polskim klienci jeszcze relatywnie często decydują się na sedana, o tyle na Zachodzie – przede wszystkim w Niemczech – wybierają albo kombi, albo dynamiczniej wyglądającego Aretona, albo któryś z wyżej zawieszonych modeli: głównie Volswagena Tiguana. Dlatego za Odrą Passat sedan zniknął już z oferty. W Polsce pewnie też za jakiś czas się to stanie. Co z następcą? Jeśli powstanie Passat B9, możemy się spodziewać tylko wersji kombi. Pewnie także w wersji uterenowionej Alltrack. Trochę szkoda, bo to zgrabny i utytułowany wóz.

Ford Mondeo

Ford Mondeo Mk5

Oto kolejny „klasyk” polskiego rynku aut nowych i używanych. Ford Mondeo jest popularny zarówno jako samochód służbowy, jak i auto wybierane przez klientów indywidualnych. Ma dużo zalet. Szeroka gama wersji nadwoziowych (sedan, liftback, kombi), wyposażeniowych (od bazowych, przez usportowione ST-Line, aż po bardzo luksusowe Vignale), jeszcze szersza gama odmian silnikowych (silniki benzynowe, Diesla, a nawet klasyczna hybryda stworzona we współpracy z Toyotą), kilka skrzyń do wyboru (manualna, automat hydrokinetyczny i dwusprzęgłowy), a przede wszystkim pewne, przyjemne prowadzenie i naprawdę duża przestrzeń w środku.

Dlaczego kariera rynkowa Mondeo się kończy? Klienci nadal cenią ten model, ale jego obecna generacja jest już nieco leciwa. Pamięta rok 2012. Sprzedaż spada z roku na rok – po pierwsze ze względu na brak efektu świeżości, a po drugie (a może nawet po pierwsze?) z powodu mody na SUV-y. Klienci wolą Kugę. Następca Mondeo owszem, pojawi się, ale tylko na rynku chińskim. Europa już nie kocha dużych samochodów, które nie są ani SUV-ami, ani modelami segmentu premium. Jak na razie, w ofercie pozostała tylko hybryda, bo obniża średnią emisję CO2 w gamie.

Ford S-Max

Wkrótce kończy się produkcja Forda S-Max

Oto kolejny przedstawiciel marki z błękitnym owalem w logo. Lista zalet S-Maxa jest podobna, co w przypadku Mondeo – tyle że ma jeszcze więcej miejsca w środku i jest o wiele bardziej praktyczny. Świetnie nada się dla dużej rodziny, ale doceni go również kierowca, który lubi prowadzić. Jak na sporego przecież minivana (niemal 5 metrów długości), S-Max doskonale jeździ i naprawdę potrafi zapewnić przyjemność na zakrętach.

Oprócz S-Maxa, w sprzedaż do niedawna było także Galaxy. Miało nieco więcej miejsca – zwłaszcza nad głową – w trzecim rzędzie i mniej opadającą linię dachu. Wyglądało i jeździło nieco mniej dynamicznie… ale nadal bardzo dobrze, jak na vana.

Niestety, z szerokiej niegdyś listy silników (od 1.5 turbo po 2.0 turbo i diesla – aż do 240 KM i AWD) została dziś tylko hybryda. To klasyczne rozwiązanie ze skrzynią bezstopniową. Nie wymaga podłączania do gniazdka. To nie jest zły zestaw (190 KM i naprawdę niskie spalanie, a poza tym taka sama pojemność bagażnika, jak w innych wersjach), ale nie każdemu się spodoba. Kariera S-Maxa dobiega końca. Następca – o ile w ogóle będzie – przyjmie formę SUV-a.

VW Sharan

Volkswagen Sharan

Z tego samego powodu, Sharan niedługo zakończy walkę o klientów, a bliźniaczy model, czyli Seat Alhambra, nie jest już dostępny na stronie producenta. Szkoda. Owszem, Volkswagen Sharan jest na rynku już od dekady, co widać we wnętrzu (staromodne przełączniki czy design „zegarów”) albo na liście wyposażenia (brak najświeższych gadżetów, ekranów czy systemów asystujących kierowcy), ale to ostatni przedstawiciel niegdyś popularnego segmentu sporych vanów z przesuwnymi drzwiami. Opisany wyżej Ford S-Max też jest przestronny, ale dostęp do jego tylnej kanapy nie jest tak łatwy, jak w Sharanie. Przesuwane drzwi to genialne rozwiązanie, ułatwiające zapinanie dzieci w fotelikach i wysiadanie w ciasnych miejscach… ale nie pasuje do SUV-ów, a to właśnie takie auta chcą teraz kupować klienci. Sharan traci więc nabywców na rzecz Tiguana Allspace czy Seata Tarraco, a budowa następcy nie jest opłacalna.

Jak na razie, rodzinny Volkswagen jest jeszcze dostępny w ofercie. Nie ma już jednak ani mocnego silnika benzynowego 2.0 TSI, ani świetnie pasujących (bo to przecież auto wręcz stworzone do dalekich podróży, również z przyczepą) motorów diesla 2.0 TDI o mocy nawet 184 KM. Zniknął także napęd na cztery koła. Został tylko nieco zbyt słaby (zwłaszcza gdy mówimy o wyprawach z kompletem pasażerów – czyli z szóstką osób i kierowcą) silnik benzynowy 1.4 TSI.

W gamie nie ma i nigdy nie było hybryd. Ich wprowadzenie byłoby prawdopodobnie zbyt skomplikowane technicznie, bo gdy Sharan debiutował, nikt jeszcze nie myślał o poważnym ograniczaniu spalania i emisji szkodliwych substancji.


Jak widać, małe kombi, auta klasy średniej i vany powoli wymierają. Nadal mają jednak swoje zalety – więc kto je docenia, powinien zwrócić się ku autom z rynku wtórnego…

0 Udostępnień