10 Udostępnień

O tym, jak ważne jest prawidłowe oświetlenie w samochodzie, raczej nie trzeba nikogo przekonywać. Każdy zgodzi się, że jazda staje się o wiele bardziej przyjemna, gdy lepiej widzimy świat. Lepsze oświetlenie to także większe bezpieczeństwo – po pierwsze dlatego, że możemy dostrzec zagrożenia. To ma szczególne znaczenie jesienią i zimą, gdy ciemna noc robi się już o 16. Po drugie dlatego, że im mamy lepsze reflektory, tym mniej zmęczeni jesteśmy, nawet w dalekiej trasie. Dzięki temu możemy dłużej skupiać się na drodze.

Dobre reflektory mają jeszcze jedną zaletę… i to również przyzna prawie każdy. Dla niektórych ten aspekt jest nawet ważniejszy od kwestii bezpieczeństwa. O co chodzi? O wygląd. Auta z nowoczesnymi, zaawansowanymi reflektorami lepiej się prezentuje. Używane samochody również.

Jakie są typy oświetlenia samochodowego?

Czasy, w których wszystkie samochody świeciły na żółto, odeszły do lamusa już w 1991 roku, kiedy w BMW serii 7 po raz pierwszy pojawiły się reflektory ksenonowe. Od tego czasu postęp w dziedzinie samochodowego oświetlenia przyspieszył. Ale klasyczne, halogenowe żarówki nadal tu są i nigdzie się nie wybierają. Zacznijmy więc od nich.

Halogen to nadal najpopularniejszy typ oświetlenia.

Większość aut jeżdżących po polskich drogach oświetla drogę właśnie starą, dobrą żarówką halogenową. Jak to działa? Całkiem prosto – bańkę, w której umieszczono żarnik wolframowy, wypełniono mieszanką gazów, z których najwięcej jest właśnie halogenu. Gdy przez żarnik przepłynie prąd, zaczyna świecić. Specjalny odbłyśnik sprawia, że strumień światła jest kierowany na drogę.

Zalety tego typu oświetlenia to przede wszystkim koszty. Za takie reflektory nie trzeba dopłacać w żadnym samochodzie (chyba że seryjne są tam już np. LED-y). Żarówki z kolei dość często się przepalają, ale za to są niedrogie. Jedynym problemem jest – w niektórych wozach – trudność ich wymiany. Czasami wystarczy włożyć dłoń pod maskę i gotowe. Ale coraz częściej, w nowszych modelach, zmiana żarówki wymaga np. demontażu reflektora czy zderzaka.

Po stronie wad halogenów można zapisać relatywnie kiepską skuteczność. Zasięg i jasność wypadają tu… blado. Dodatkowo, halogeny mocno się nagrzewają i pobierają sporo energii. 


Dlatego można je polecić przede wszystkim osobom, dla których liczy się cena. Sprawdzą się też u tych, którzy jeżdżą głównie po mieście. Poza tym, jeśli dany egzemplarz samochodu używanego spełnia nasze wymagania i jest w świetnym stanie, ale ma „tylko” halogeny… myślę, że i tak warto.

Bardziej poszukiwane są auta z reflektorami ksenonowymi.

Ksenony efektownie wyglądają, a do tego dobrze świecą. Jak to działa? Bańki wypełnione są gazem szlachetnym (właśnie ksenonem), a światło powstaje po wyładowaniu między elektrodami. Stąd inna nazwa ksenonów – lampy wyładowcze.

Zalety takich reflektorów to barwa światła bardziej zbliżona do naturalnej, a także większy zasięg. Nie bez znaczenia jest niższy pobór energii, co wpływa nawet na zużycie paliwa. Liczy się też trwałość: kiedyś reklamowano ksenony pisząc, że są „wieczne”. Dziś już wiadomo, że to nieprawda, ale i tak zmiana żarnika powinna się odbywać co kilka lat. To dużo rzadziej niż w przypadku klasycznych żarówek. Niestety, trzeba tu też napisać „coś za coś”. Ksenony są droższe – i w salonie, i przy zakupie żarników.

Warto wspomnieć jeszcze o różnicy między ksenonami a biksenonami. W tym pierwszym typie światła drogowe są i tak obsługiwane klasyczną żarówką. W tym drugim, żarnik ksenonowy obsługuje również i „długie”. Im nowszy samochód, tym większa szansa na biksenony. Ale z kolei starsze modele częściej miały system spryskiwaczy reflektorów.

Coraz popularniejsze są światła LED.


Diody LED wyglądają rewelacyjnie. Ich pojawienie się (jako światła mijania – już 13 lat temu, w Lexusie LS) spowodowało małą rewolucję w dziedzinie samochodowego designu. Od teraz możliwe stało się projektowania wąskich listew świetlnych, albo nadawanie reflektorów wymyślnych kształtów. Zaczęło się od świateł do jazdy dziennej, ale dziś im więcej LED-ów w aucie, tym lepiej. Zagościły w reflektorach, kierunkowskazach, ale i np. we wnętrzu.

Dzięki LED-om, możliwa stała się również jeszcze bezpieczniejsza jazda. Mają jeszcze lepszą temperaturę światła i większy zasięg, a przy tym są „przyjazne” dla oczu kierowców jadących z naprzeciwka. Pobierają bardzo mało energii i starczają na długo.

Wady? Przede wszystkim koszt wymiany w razie uszkodzenia. Taki reflektor składa się z kilkudziesięciu diod i raczej nie da się wymieniać ich pojedynczo. 

Koszty są jeszcze większe w przypadku tak zwanych matrycowych LED-ów. To typ reflektora, w którym system (najczęściej oparty o kamery) na bieżąco monitoruje sytuacje na drogach i dostosowuje strumień światła. To oznacza, że gdy auto wykryje, że np. ktoś jedzie z naprzeciwka, wygasi niektóre diody tak, by go nie razić. Są wozy, które dostosowują oświetlenie do typu drogi – inaczej świecą na autostradzie, a inaczej w mieście. To oznacza koszty… ale i rewelacyjną skuteczność.

Najnowszym krzykiem mody są reflektory laserowe.

via GIPHY

Początkowo pojawiły się w najdroższych, topowych modelach BMW i Audi, ale teraz można je zamówić np. do relatywnie „przystępnego” BMW serii 3. Reflektory laserowe zapewniają jeszcze lepsze „osiągi” niż LED-y, choć np. we wspomnianym BMW laser włącza się powyżej pewnej prędkości. Wcześniej za oświetlenie odpowiadają właśnie LED-y.

Rezultaty są jednak zdumiewające. Zasięg takich świateł może wynosić nawet 1000 metrów. Cena? Co najmniej 9 tysięcy złotych, choć są modele, w których za takie reflektory trzeba zapłacić równowartość nowego, przyzwoicie wyposażonego auta miejskiego. Cóż, postęp musi kosztować.

Konstruktorzy na pewno pracują już nad jeszcze lepszymi technologiami.

Lasery zapewne zostaną za jakiś czas zastąpione przez coś jeszcze doskonalszego. Jestem pewien, że w laboratoriach i centrach badawczych trwają już zaawansowane prace.

To jednak pieśń przyszłości. Co właściciel auta używanego może zrobić, by udoskonalić światła w swoim wozie?

Niestety, nie tak wiele.

Teoretycznie możliwości jest sporo. Da się kupić np. markowe zestawy ksenonowe do wielu modeli (w tym do tych najpopularniejszych), np. firmy Hella. Niestety, tu kłopotem może być cena. Niektórzy kierowcy ratują się, kupując tanie, tak zwane „chińskie ksenony” bez homologacji. Ale jedyne, w czym są skuteczne, to oślepianie jadących z naprzeciwka.

Coraz więcej mówi się też o tzw. retrofitach LED, czyli zestawach diod LED, które można zamontować do starszych samochodów. Są estetyczne i zapewniają bardzo dobrą skuteczność pracy. Problem? Homologacja. Mimo że niezależne testy wykazują, że dobrej jakości retrofity są bezpieczne, przepisy nadal nie zezwalają na ich użytkowanie. Jedyne LED-y, które można legalnie zainstalować, to te do jazdy dziennej.

Co w takim razie pozostaje kierowcom? Jak najlepiej dbać o reflektory: regenerować odbłyśniki, montować dobrej jakości żarówki i dbać o czystość, sprawność i dobre ustawienie świateł. Można też zawsze pomyśleć o zmianie auta na takie z lepszymi światłami. Gdzie je znaleźć? Najlepiej w Spotawheel. W tej firmie, droga do dobrego samochodu jest… bardzo jasna.

10 Udostępnień