29 Udostępnień

Słowa „filtr DPF” lub „filtr cząstek stałych” budzą u wielu kierowców przerażenie. Kojarzą się z nieustającą falą problemów i wielkimi wydatkami. Ale wystarczy stosować się do kilku rad, by zmniejszyć sobie szanse na drogą i niemiłą niespodziankę.

Pierwsze filtry cząstek stałych zaczęły pojawiać się w różnych maszynach napędzanych silnikami Diesla jeszcze w latach 70. Do samochodów osobowych dotarły sporo później. Stały się codziennością dopiero od 2006 roku, kiedy nowe auta musiały spełniać normę emisji spalin Euro 4. Tak czy inaczej, bardzo możliwe, że jeśli jeździsz w miarę nowoczesnym dieslem, masz w swoim aucie DPF.

Filtr DPF – co to właściwie jest?

DPF to skrót od angielskiego Diesel Particulate Filter. Niektórzy używają jeszcze skrótu francuskiego, FAP (Filtre a Particules). W obu przypadkach tłumaczenie jest takie samo: chodzi o filtr cząstek stałych. Dokładniej: głównie o sadzę, która ma bardzo duży wpływ na powstawanie smogu i na ogólne zanieczyszczenie powietrza. Dzięki filtrowi, z rury wydechowej do atmosfery przedostaje się zaledwie około 15 proc. tego, co emitują samochody bez filtra.

Dawniej, zwłaszcza w samochodach francuskich, popularne były tak zwane filtry mokre, które wymagały między innymi uzupełniania specjalnego płynu. My skupimy się jednak dziś na najpopularniejszych filtrach, czyli tych typu suchego.

DPF: zasada działania

Filtr można opisać jako „przestrzenną strukturę”, czyli po prostu miejsce w układzie wydechowym, wypełnione specjalnym, najczęściej porowatym, tworzywem. Cząstki stałe osadzają się na jego ściankach lub włóknach. Jeżeli w filtrze wystarczająco często dochodzi do jego wypalania, całość działa bez zarzutu nawet przez kilkaset tysięcy kilometrów. Jeśli jednak z któregoś z opisanych niżej powodów, dopalanie zawartości DPF nie odbywa się prawidłowo i w filtrze zalega sadza, kierowca może mieć problemy – głównie takie natury finansowej.

To prawda: filtry DPF nadal są dość kosztownymi elementami. Ale na szczęście już nie aż tak, jak kiedyś. Czasy, w których w razie awarii kierowca był skazany na zakup nowego elementu w ASO (co kosztowało kilkanaście, albo i… kilkadziesiąt tysięcy złotych), odeszły do lamusa. Ale zanim przejdziemy do tego, co robić w przypadku problemów z DPF, najpierw opowiem o tym, jak do takich problemów nie dopuścić. Polak mądry przed szkodą… i tak dalej!

jazda po mieście

Filtr DPF: eksploatacja

Najczęstsza rada dotycząca filtrów cząstek stałych brzmi: „nie jeździj po mieście”. W gruncie rzeczy, jest prawdziwa, ale warto ją rozbudować: powinna brzmieć „nie jeździj tylko po mieście”. O co chodzi? Otóż, w warunkach miejskich bardzo łatwo jest doprowadzić do zapchania filtra. Gdy jeździmy powoli, na krótkich odcinkach i często gasimy auto, nie zachodzą odpowiednie warunki do tego, by znajdująca się w filtrze sadza mogła się samoczynnie wypalić.

Jak rozwiązać ten problem? Na szczęście, bardzo łatwo: wystarczy mniej więcej raz w tygodniu pokonać kilkanaście kilometrów po trasie szybkiego ruchu ze stałą prędkością i ze stałymi obrotami (najlepiej pomiędzy 2000 a 3000 na minutę).

Warto więc wrócić czasem z pracy okrężną drogą albo wybrać się na wieczorną przejażdżkę bez celu. To też dobry pretekst, by w weekend pojechać za miasto. Wszyscy na tym skorzystają!

Niestety, jazda miejska nie jest jedynym źródłem problemów z DPF-em.

tankowanie

Uważaj na paliwo!

Warto tankować samochód na sprawdzonej, markowej stacji. „Zalewanie” kiepskiej jakości oleju napędowego w podejrzanym miejscu może nieść ze sobą całą masę groźnych konsekwencji. Kłopoty z DPF-em są jednymi z nich. Gdy jedziemy na słabym paliwie, nasz samochód wydziela więcej sadzy i innych szkodliwych związków. Skutkuje to szybszym zapychaniem się filtra.

silnik samochodowy

Uwaga również na stan techniczny silnika.

Zużyta turbosprężarka, lejące wtryski, słabsza kompresja w silniku, nieszczelny układ dolotowy: oto idealne przepisy na zapewnienie sobie kłopotów z filtrem cząstek stałych. Gdy sprężarka jest nieszczelna, do układu wydechowego i do „dolotu” dostaje się olej silnikowy, co ma fatalny wpływ na DPF. Z kolei jeżeli wtryski podają zbyt wiele paliwa, rośnie zadymienie: i filtr błyskawicznie się zapcha.

Nie radzę więc odkładać napraw osprzętu silnika na później. To, że samochód ze zużytym turbo jakoś jeździ, nie oznacza, że wszystko jest w porządku. Pozorne oszczędności lubią się mścić.

Problemy mogą wynikać też z tuningu.

Pokusa, by za kilkaset złotych znacząco zwiększyć moc i moment obrotowy naszego samochodu, bywa silna. I rzeczywiście: tuning elektroniczny często sprawia, że wóz staje się bardziej żwawy. Niestety, niemal równie często zdarza się, że modyfikacje są wykonane nieprofesjonalnie. Efekt jest zwykle jeden: ogromne dymienie. Wiecie już, co to oznacza dla DPF-u.

Dla świętego spokoju lepiej darować sobie zmiany w oprogramowaniu. A jeśli już, zlećmy ich wykonanie renomowanemu warsztatowi. Może i cena usługi będzie wyższa, ale za to później zaoszczędzimy sobie innych wydatków. I nerwów.

Nie zwlekaj z wymianą oleju.

Jakość i stan oleju mają spore znaczenie w przypadku auta z filtrem cząstek stałych.

Nawet jeśli producent zaleca, by w danym aucie zmieniać olej np. co 30 tysięcy kilometrów, dla własnego spokoju lepiej będzie robić to częściej.

Olej i filtr nie są przecież szczególnie drogie. Warto wybierać specyfiki dedykowane wozom z DPF.

Pamiętajmy też o filtrze powietrza. To wyjątkowo tani element (do niektórych modeli kosztuje zaledwie około 20 złotych), ale ma istotny wpływ na to, jak mocno dane auto dymi. A im mniej, tym lepiej. Dlatego: nawet o takich szczegółach należy pamiętać!

Co jeszcze warto robić? Przede wszystkim, kontrolować stan zaworu EGR. Gdy działa on nieprawidłowo, w układzie może pojawić się nagar, zabójczy dla filtra. Niektórzy dodają jeszcze poradę dotyczącą stylu jazdy: dokładniej, chodzi o unikanie mocnego wciskania gazu przy niskich obrotach. Lepiej po prostu zredukować bieg. „Duszenie” gazu bez redukcji biegu sprawia, że paliwo nie spala się całkowicie i powstaje zbyt dużo sadzy, zalegającej potem w filtrze.

kierowca auta

Filtr DPF: problemy i ich usuwanie

Najważniejsze, co można napisać o radzeniu sobie z kłopotami z DPF, to jedno proste zdanie. Brzmi ono: „nie wycinaj!”. Dlaczego? Spieszę z tłumaczeniem.

Owszem, kilka lat temu proceder usuwania DPF-ów był niesamowicie popularny. Wobec olbrzymich cen filtrów i ich napraw, wielu kierowcom pozbycie się źródła problemów wydawało się jedynym wyjściem. Teraz jednak czasy się zmieniły. Na korzyść tych, którzy chcą naprawiać i na niekorzyść „wycinaczy”.

Jeśli chodzi o wycinanie, podstawowy argument przeciwko jest oczywisty: samochód bez DPF emituje więcej szkodliwych spalin. Kierowca, który wyciął filtr, naraża innych, ale i samego siebie.

Są też inne argumenty: jeśli usunięcia dokonano niefachowo, może to skutkować wieloma problemami z samochodem, jego elektroniką i osprzętem silnika.

Poza tym, ustawodawcy coraz mocniej zapowiadają ukrócenie procederu wycinania filtrów. W Polsce jest jeszcze słabo z jego wykrywalnością, ale wkrótce sytuacja zapewne się zmieni.

W Europie Zachodniej już teraz wielu kierowców zostało ukaranych za brak DPF-u: i to dotkliwie. W Austrii mandaty sięgają 3500 euro.

Samochód z wyciętym filtrem nawet w Polsce będzie wkrótce niezdatny do poruszania się po drogach i bezwartościowy na rynku wtórnym.

Co więc robić z zapchanym filtrem? Jeśli nie da się już wywołać „normalnego” wypalania się, należy zwrócić się do zakładów, które czyszczą i regenerują filtry. Skuteczność takiego zabiegu jest duża, a koszty – o wiele mniejsze niż w przypadku zakupu nowego elementu.

Jazda poza miastem

Poza tym – warto dopasować samochód do swoich potrzeb.

Jeśli bardzo dużo jeździmy po mieście, wybierzmy raczej auto z silnikiem benzynowym. Spot a Wheel ma całe mnóstwo takich w swojej ofercie: a w dodatku wszystkie są zaufane i sprawdzone.

Wolisz jednak diesla, bo sporo jeździsz w trasie? Nie ma sprawy: też takie mamy. Są zadbane i miały wymieniane wszystkie części na czas. Nie musisz się więc o nic martwić: nawet o filtr DPF!

29 Udostępnień